sobota, 4 października 2014

Klasyka rosyjskiej SF t.1 (cz.2)

Pora na refleksje z lektury drugiej części opowiadań pierwszego tomu "Klasyki rosyjskiej SF". Pierwszą część znajdziecie tutaj. A zatem bez zbędnych wstępów przechodzę do rzeczy.

"Siódmy model" Wiktora Kołupajewa okazuje się znakomitym opowiadaniem, które skutecznie zmusza do podkręcenia obrotów wyobraźni. Ludzkość zawiesiła program lotów w odległe zakątki kosmosu, skupiając się na badaniu hipotetycznych planet, wygenerowanych z pewną przypadkowością przez superkomputery. Ich eksploracja przebiega dość tradycyjnie, tyle, że badacze faktycznie tkwią w rzeczywistości symulowanej, choć tak realistycznie, że zdolnej pozbawić ich życia. Główny bohater bada typowy, pustynny i skrajnie przewidywalny obiekt numer siedem i trudno mu sobie wyobrazić nudniejszą pracę. Każda kolejna szychta jest bliźniaczą kopią poprzedniej, do bólu powtarzalną rutynową procedurą, gdzie okiem sięgnąć tylko piach, żadnych niespodzianek. Do czasu aż odkryje na "Siódemce" anomalię, której komputer nie zaplanował ani nie przewidział. W rezultacie otrzymujemy bardzo ciekawą i zaskakującą opowieść, szczegółów nie zdradzam, żeby nie zepsuć lektury.


W antologii znajdziemy dwa opowiadania Dymitra Bilenkina i oba prezentują poziom co najmniej przyzwoity. "Ciśnienie życia" prezentuje losy Siewiergina, samotnego rozbitka na Marsie. Nie jest on wprawdzie kosmicznym Robinsonem, bo w realiach utworu Czerwona Planeta jest już co nieco skolonizowana, nie jest też aż tak ograniczony w dostępnych środkach. Owszem, nie ma łączności, zapasy tlenu są ograniczone, a marsjański dzień ma się ku końcowi, ale z drugiej strony z kraksy wyszedł cało, zna swoje położenie, wie gdzie znajduje się docelowa baza a tlenu powinno starczyć mu na pieszą wędrówkę - wyszkolony astronauta uznałby jego położenie za dobrze rokujące. Problem polega na tym, że Siewiergin nie jest typowym astronautą. Ba! Na Ziemi uchodził za słabeusza, brak mu było fizycznej tężyzny i zręczności, męczył się dużo szybciej od swoich kolegów, a kosmiczna eskapada była właśnie wyzwaniem rzuconym samemu sobie. Obiektywnie patrząc jego szanse na przeżycie są marne, ale w tej śmiertelnej rozgrywce chowa jedynego asa w rękawie: nieugiętą wolę przetrwania. Wyraziście napisana, mocna rzecz, z poruszającym zakończeniem.

Drugi utwór Bilenkina, zatytułowany "Stworzony, by móc latać" to refleksyjna opowieść o chłopcu, który w wolnych chwilach szwenda się po złomowisku statków kosmicznych z nadzieją odnalezienia choć jednego egzemplarza "na chodzie". Jednak czym innym jest snucie marzeń, a czym innym być gotowym do ich spełniania, o czym przekonuje się odnajdując pojazd sprawny, zatankowany i wyposażony w działający komputer pokładowy. Komputer, który przejawia swoistą samoświadomość i też snuje coś na kształt marzenia. Piękny, nostalgiczny i poruszający utwór, choć z gorzkim posmakiem.

Utwór pióra Olgi Łarionowej to część szerszego cyklu opowiadań (nazwanego Znaki Zodiaku), których nazwy nawiązują do obrazów Mikołaja Czurlanisa. Zamieszczone w opisywanej antologii "Tworzenie światów" opowiada o zwiadowczej misji na planecie pozornie jałowej, na której rozwój życia roślinnego okazuje się być jednak uzależniony od samej obecności istot inteligentnych. Każda kolejna rasa, która ją odwiedzała powodowała bujny rozrost fauny, ale z niewiadomych przyczyn nigdy przybysze nie decydowali się osiąść na stałe. Na czas gdy jego towarzysze odlecą zaraportować odkrycie, jeden z członków załogi decyduje się pozostać na posterunku, by niczym demiurg stymulować i badać osobliwą wegetację. Interesujący jest sam motyw przewodni, ale i wymowa utworu. Autor zręcznie unika rozwiązań oczywistych i nie pozwala czytelnikom się nudzić, a kiedy już wydaje nam się, że domyślamy się zakończenia, to... Przekonajcie się sami, polecam.

Antologię zamyka "Przekupić Charona" autorstwa Leonida Panasienko, opowiadanie obrazujące desperackie wysiłki korupcyjno-oratorskie zmarłego przedwcześnie (przynajmniej w jego przekonaniu) Adama by pozostać po "tej" stronie Styksu. Umiarkowanie zajmujące, raczej do jednorazowej lektury.

Ogólnie zbiór prezentuje się bardzo przyzwoicie, choć z racji zakresu zawężonego kryterium narodowościowym autorów nie aż tak apetycznie jak np. "Rakietowe szlaki". Tak czy inaczej, to bardzo interesująca lektura. Szczególnie do gustu przypadły mi utwory "Stworzony, by móc latać" i "Siódmy model".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz