
Zbiór otwiera satyryczne opowiadanie Władimira Michajłowa "Spotkanie na Japecie". Z pionierskiej misji wraca bohaterska załoga "Błękitnego Ptaka", która dokonała rzeczy, jaka się poprzednikom nie udała - wylecieli z Układu i pzoostali przy życiu. Podczas misji wystąpiły jakieś zakłócenia, a i kontakt z jednostką był szczątkowy, więc nie za bardzo wiadomo co się tam wydarzyło. Ludzkość z niecierpliwością czeka na jakiekolwiek informacje, a dostarczyć ich mają Severe i Bragg, wydelegowani by godnie przywitać kosmicznych herosów podczas międzylądowania "Błękitnego Ptaka" w bezludnej bazie kosmicznej na tytułowym Japecie. Ale jak tu zadbać o właściwą oprawę wiekopomnego wydarzenia, jeśli baza nie jest aktualnie bezludna, bo na środku lądowiska rozkraczył się mało fotogeniczny, zrupieciały rudowiec z równie mało twarzową załogą nieokrzesanych kmiotów? Opowiadanie humorystyczne, lekkie i przyjemne w odbiorze, w wymowie bardziej obyczajowe niż fantastyczne, ale trafne i zapadające w pamięć.
Następne w kolejności opowiadanie "Niepokojących symptomów brak" autorstwa Ilji Warszawskiego (część szerszego cyklu "W Donomagu") zaczyna się jako niewinna humoreska, ale w miarę lektury wrażliwszym odbiorcom włos potrafi zjeżyć się na głowie. Czytelnik śledzi przebieg i skutki "rewitalizacji" wiekowego profesora Klarensa, której poddaje się z okazji zbliżającej się rocznicy Ślubu. Odnowa ma polegać nie tylko na odmłodzeniu steranego metryką ciała, ale i na "przewietrzeniu" przeciążonego umysłu poprzez usunięcie złogów niepotrzebnych wspomnień. Kto jednak zdecyduje jakie wspomnienia się cenne, a jakie błahe? Znakomity utwór, skondensowany i wzorcowo akcentujący wszystkie cnoty krótkiej formy literackiej. Klasyk.
"Przypadkowe następstwo" Michaiła Puchowa to z kolei przykład niesztampowej fantastyki eksploracyjnej. Na planecie Gamma ludzkość odkryła tajemniczy Tunel teleportujący podążającego nim śmiałka do innego świata. A w zasadzie do innych światów, bo w sposób całkowicie losowy podróż kończy się na jednej z dwóch planet: sielskim Albionie lub niegościnnej Mirzie. Z kolei wracając Tunelem trafić można znowu na jeden z dwóch globów - ten z którego się przybyło lub kolejny w "łańcuszku". I tak dalej. Pierwsi badacze szybko dostrzegli niebezpieczeństwa kryjące się w tej przypadkowości, więc do eksplorowania "drugiej strony lustra" ekspediują odpowiednio zaprogramowane roboty, które wracają z próbkami albo i nie. Niestety, na skutek nieszczęśliwego splotu okoliczności (z pewną dozą ludzkiego lenistwa) w podróż wyruszają dwaj pionierzy z krwi i kości. Czy wydostaną się z tego zaklętego kręgu przypadkowości? Czy robota szkiełko i oko dostrzega to samo, co ludzkie zmysły? Warto się przekonać, bo opowiadanie Puchowa to całkiem przyjemna lektura, o ile potraktujemy ją z lekkim przymrużeniem oka.
Srodze zawiódł mnie "Demon historii" Sewera Gansowskiego. Główny bohater, targany historycznymi traumami Cheeson otrzymuje od tytułowego biesa iście faustowską propozycję - będzie mógł wpłynąć na bieg przeszłych dziejów i tym samym uleczyć rany teraźniejszości. Nie jest to opowiadanie z gruntu złe, bo puenta jest całkiem intrygująca, sęk w tym, że jest przewidywalne, nacechowane ideologicznie i rozwałkowane ponad miarę. A z dzisiejszą wiedzą o dokonaniach Stalina, Mao, Pol Pota czy innych Kimów odautorska refleksja o kapitaliźmie rodzącym nieuchronnie despotów i ludobójców rodzi gorzki uśmiech politowania.
Nie zachwycił mnie też "Skok nad przepaścią" pióra Siergieja Sniegowa, snuta w nieco vernowskim stylu opowieść o kolejnym eksperymencie prowadzonym przez braterski duet naukowy Roya i Henryka Wasiljewów (znanych z innych opowiadań Sniegowa). W rejonie kolapsu gwiazdy odkryto tajemniczy kulisty obiekt, który zanika o ile nie wpompuje się w niego dostatecznej ilości energii. Są przesłanki by sądzić, że to swoista misja dyplomatyczna rozumnych istot z innego świata, ale wszelkie próby kontaktu póki co spełzają na niczym. Do zbadania kuli wydelegowani oprócz Wasiljewów zostają Kurt Sannikow (archetypiczny odhumanizowany naukowiec) i Ludmiła Korsuńska (nie mniej archetypiczna dama w opałach). Autor czyni starania by każdemu z uczestników eksperymentu nadać głębszy rys psychologiczny, z umiarkowanym skutkiem - postacie są na mój gust przerysowane, a ich reakcje mało wiarygodne. Znacznie ciekawsza jest płaszczyzna naukowa utworu, zresztą już sam zamysł alternatywnego świata, w którym czas płynie w odwrotnym kierunku działa pobudzająco na wyobraźnię czytelnika i rodzi ciekawe przemyślenia. Generalnie utwór broni się bazowym pomysłem, choć szwankuje w detalach, bez wielkiej szkody dałoby się go skrócić o połowę.
Następne w kolejności opowiadanie "Niepokojących symptomów brak" autorstwa Ilji Warszawskiego (część szerszego cyklu "W Donomagu") zaczyna się jako niewinna humoreska, ale w miarę lektury wrażliwszym odbiorcom włos potrafi zjeżyć się na głowie. Czytelnik śledzi przebieg i skutki "rewitalizacji" wiekowego profesora Klarensa, której poddaje się z okazji zbliżającej się rocznicy Ślubu. Odnowa ma polegać nie tylko na odmłodzeniu steranego metryką ciała, ale i na "przewietrzeniu" przeciążonego umysłu poprzez usunięcie złogów niepotrzebnych wspomnień. Kto jednak zdecyduje jakie wspomnienia się cenne, a jakie błahe? Znakomity utwór, skondensowany i wzorcowo akcentujący wszystkie cnoty krótkiej formy literackiej. Klasyk.
"Przypadkowe następstwo" Michaiła Puchowa to z kolei przykład niesztampowej fantastyki eksploracyjnej. Na planecie Gamma ludzkość odkryła tajemniczy Tunel teleportujący podążającego nim śmiałka do innego świata. A w zasadzie do innych światów, bo w sposób całkowicie losowy podróż kończy się na jednej z dwóch planet: sielskim Albionie lub niegościnnej Mirzie. Z kolei wracając Tunelem trafić można znowu na jeden z dwóch globów - ten z którego się przybyło lub kolejny w "łańcuszku". I tak dalej. Pierwsi badacze szybko dostrzegli niebezpieczeństwa kryjące się w tej przypadkowości, więc do eksplorowania "drugiej strony lustra" ekspediują odpowiednio zaprogramowane roboty, które wracają z próbkami albo i nie. Niestety, na skutek nieszczęśliwego splotu okoliczności (z pewną dozą ludzkiego lenistwa) w podróż wyruszają dwaj pionierzy z krwi i kości. Czy wydostaną się z tego zaklętego kręgu przypadkowości? Czy robota szkiełko i oko dostrzega to samo, co ludzkie zmysły? Warto się przekonać, bo opowiadanie Puchowa to całkiem przyjemna lektura, o ile potraktujemy ją z lekkim przymrużeniem oka.
Srodze zawiódł mnie "Demon historii" Sewera Gansowskiego. Główny bohater, targany historycznymi traumami Cheeson otrzymuje od tytułowego biesa iście faustowską propozycję - będzie mógł wpłynąć na bieg przeszłych dziejów i tym samym uleczyć rany teraźniejszości. Nie jest to opowiadanie z gruntu złe, bo puenta jest całkiem intrygująca, sęk w tym, że jest przewidywalne, nacechowane ideologicznie i rozwałkowane ponad miarę. A z dzisiejszą wiedzą o dokonaniach Stalina, Mao, Pol Pota czy innych Kimów odautorska refleksja o kapitaliźmie rodzącym nieuchronnie despotów i ludobójców rodzi gorzki uśmiech politowania.
Nie zachwycił mnie też "Skok nad przepaścią" pióra Siergieja Sniegowa, snuta w nieco vernowskim stylu opowieść o kolejnym eksperymencie prowadzonym przez braterski duet naukowy Roya i Henryka Wasiljewów (znanych z innych opowiadań Sniegowa). W rejonie kolapsu gwiazdy odkryto tajemniczy kulisty obiekt, który zanika o ile nie wpompuje się w niego dostatecznej ilości energii. Są przesłanki by sądzić, że to swoista misja dyplomatyczna rozumnych istot z innego świata, ale wszelkie próby kontaktu póki co spełzają na niczym. Do zbadania kuli wydelegowani oprócz Wasiljewów zostają Kurt Sannikow (archetypiczny odhumanizowany naukowiec) i Ludmiła Korsuńska (nie mniej archetypiczna dama w opałach). Autor czyni starania by każdemu z uczestników eksperymentu nadać głębszy rys psychologiczny, z umiarkowanym skutkiem - postacie są na mój gust przerysowane, a ich reakcje mało wiarygodne. Znacznie ciekawsza jest płaszczyzna naukowa utworu, zresztą już sam zamysł alternatywnego świata, w którym czas płynie w odwrotnym kierunku działa pobudzająco na wyobraźnię czytelnika i rodzi ciekawe przemyślenia. Generalnie utwór broni się bazowym pomysłem, choć szwankuje w detalach, bez wielkiej szkody dałoby się go skrócić o połowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz