Tym razem szalonego urodzaju nie ma, choć na brak lektury nie będę narzekać - zamówiłem zaległy tripilet galaktyki Gutenberga, a dodatkowo dwa brakujące roczniki "Kroków w Nieznane" (przy okazji wspominanej przeze mnie obniżki cen) i przy okazji archiwalny numer Sfinksa. Sporo nieznanych mi opowiadań, co cieszy mnie niezmiernie.
czwartek, 30 października 2014
środa, 29 października 2014
Fantasy & Science Fiction nr 2 (2/2010)
Opowiadaniem "Słowo mapa znaczy wiara" Christophera Rowe'a obudowane
jest wokół jednego zasadniczego pomysłu i to pomysłu, przyznaję, wyjątkowo
przewrotnego (w dodatku z dużą dozą dosłowności, bo wywraca znany nam porządek
rzeczy do góry nogami). Naturalną dla nas rzeczą jest aktualizacja map
stosownie do zmian zagospodarowania terenu, a co jeśli dogmaty wiary
odwracałyby tą sytuację biegunowo i nakazywałyby zmieniać środowisko, dostosowując
je do "świętych" map obrazujących pierwotny zamiar Stwórcy? Koncept w
pierwszym odczuciu wydaje się całkiem obiecujący, ale potencjału z ledwością
starcza tu na te dwadzieścia-parę stron opowiadania. Lektura może nie
ekscytuje, ale i nie boli, więc spróbować nie zaszkodzi.
wtorek, 28 października 2014
"Hyperion" Dana Simmonsa
Z opasłymi tomiskami, w dodatku
estetycznie wydanymi i mieszczącymi uznane dzieła mam nieustający i zasadniczy
problem czytelniczy - do środków komunikacji publicznej ich nie wezmę (bo swoje
ważą i szkoda je powycierać), a w domu i tak najczęściej kontynuuję te, których
lekturę zacząłem w autobusie (czytanie symultaniczne niespecjalnie mi się
udaje). W rezultacie okazałe dzieła dumnie wypinają grzbiety na półce.... i
niewiele więcej. Nie inaczej było z "Hyperionem", który długo
oczekiwał na swoją szansę. Ale kiedy już ją dostał, to wycisnął ją jak grejpfruta
(a co! nie tylko cytrynie się należy).
czwartek, 23 października 2014
Okazyjna cena "Rakietowych Szlaków" i "Kroków w Nieznane"
Wczoraj spostrzegłem, że w internetowej księgarni Solarisnet pojawiły się atrakcyjne przeceny aż o 50% na tomy 4-7 "Rakietowych Szlaków" oraz tomy "Kroków w Nieznane" z lat 2010, 2011, 2012 i 2013. Część z nich była przeceniona już wcześniej, ale dopiero teraz cena na KwN 2012 i 2013 zeszła do poziomu, który wręcz zmusił mnie do zakupu. To może być ostatnia szansa na uzupełnienie kolekcji. Obie serie są zacne pod względem tak jakości wydania, jak i zawartości, więc na pewno warto.
czwartek, 16 października 2014
Fantasy & Science Fiction nr 4 (4/2010)
Wolnego czasu coraz mniej, w tle czytam "Hyperiona", więc na opowiadania mam jedynie sumę chwil w komunikacji miejskiej. Powoli uzupełniam zatem zaległości i właśnie skończyłem umiarkowanie zajmującą lekturę czwartego numeru polskiej edycji "Fantasy & Science Fiction".
Na pierwszy ogień poszła "Zła materia" Alexandry Duncan. Opowiadanie dość kobiece, sterylne, z fabułą będącą tylko pretekstem do wyrywkowego przedstawienia kultury i tabu kosmicznych nomadów. I jak podobne utwory pobudza wyobraźnię, choć nie angażuje emocjonalnie. Jako część większej całości sprawdziłoby się lepiej, w wersji solo niestety kwalifikuje się do jednorazowej lektury.
niedziela, 5 października 2014
Niebagatelne październikowe łupy
Już na początku października spadła na mnie spora kumulacja nowych książek, głównie za sprawą wspomnianej w jednej z poprzednich notek promocji na tytuły z oferty Powegraphu. A zatem uzupełniłem trylogię "Przedksiężycowych" Anny Kańtoch i jej osławione "Czarne". Do tego kolejny cykl meekhańskiej sagi Wegnera i nagrodzony "Holokaust F" Zbierzchowskiego. Ponadto częściowe uzupełnienie "Skoków" Donaldsona (podczas wcześniejszej promocji nabyłem już dwa inne), dwie książki z cyklu Douglasa Adamsa "Autostopem przez galaktykę" (który bardzo lubię), okazyjnie kupiona antologia SF, książka Strossa i perełka do mojej tolkienowskiej biblioteczki - "Niedokończone opowieści" wydane przez Atlantis (a zatem w innym tłumaczeniu niż dostępne obecnie wydania Amberu). Sporo tego, portfel trochę ucierpiał, więc nie spodziewam się jego dalszego istotnego uszczuplania w tym miesiącu, ewentualnie może na półce objawić się zaległy triplet z Galaktyki Gutenberga.
sobota, 4 października 2014
Klasyka rosyjskiej SF t.1 (cz.2)
Pora na refleksje z lektury drugiej części opowiadań pierwszego tomu "Klasyki rosyjskiej SF". Pierwszą część znajdziecie tutaj. A zatem bez zbędnych wstępów przechodzę do rzeczy.
"Siódmy model" Wiktora Kołupajewa okazuje się znakomitym opowiadaniem, które skutecznie zmusza do podkręcenia obrotów wyobraźni. Ludzkość zawiesiła program lotów w odległe zakątki kosmosu, skupiając się na badaniu hipotetycznych planet, wygenerowanych z pewną przypadkowością przez superkomputery. Ich eksploracja przebiega dość tradycyjnie, tyle, że badacze faktycznie tkwią w rzeczywistości symulowanej, choć tak realistycznie, że zdolnej pozbawić ich życia. Główny bohater bada typowy, pustynny i skrajnie przewidywalny obiekt numer siedem i trudno mu sobie wyobrazić nudniejszą pracę. Każda kolejna szychta jest bliźniaczą kopią poprzedniej, do bólu powtarzalną rutynową procedurą, gdzie okiem sięgnąć tylko piach, żadnych niespodzianek. Do czasu aż odkryje na "Siódemce" anomalię, której komputer nie zaplanował ani nie przewidział. W rezultacie otrzymujemy bardzo ciekawą i zaskakującą opowieść, szczegółów nie zdradzam, żeby nie zepsuć lektury.
"Siódmy model" Wiktora Kołupajewa okazuje się znakomitym opowiadaniem, które skutecznie zmusza do podkręcenia obrotów wyobraźni. Ludzkość zawiesiła program lotów w odległe zakątki kosmosu, skupiając się na badaniu hipotetycznych planet, wygenerowanych z pewną przypadkowością przez superkomputery. Ich eksploracja przebiega dość tradycyjnie, tyle, że badacze faktycznie tkwią w rzeczywistości symulowanej, choć tak realistycznie, że zdolnej pozbawić ich życia. Główny bohater bada typowy, pustynny i skrajnie przewidywalny obiekt numer siedem i trudno mu sobie wyobrazić nudniejszą pracę. Każda kolejna szychta jest bliźniaczą kopią poprzedniej, do bólu powtarzalną rutynową procedurą, gdzie okiem sięgnąć tylko piach, żadnych niespodzianek. Do czasu aż odkryje na "Siódemce" anomalię, której komputer nie zaplanował ani nie przewidział. W rezultacie otrzymujemy bardzo ciekawą i zaskakującą opowieść, szczegółów nie zdradzam, żeby nie zepsuć lektury.
czwartek, 2 października 2014
Klasyka rosyjskiej SF t.1 (cz.1)
Obecnie zaczynam lekturę kolejnego cyklu antologii wydawanego nakładem Solaris (w ramach cyklu Galaktyka Gutenberga), tym razem przybliżającego nam dorobek rosyjskiej fantastyki naukowej, czyli na tapecie mam pierwszy tom "Klasyki rosyjskiej SF".
Zbiór otwiera satyryczne opowiadanie Władimira Michajłowa "Spotkanie na Japecie". Z pionierskiej misji wraca bohaterska załoga "Błękitnego Ptaka", która dokonała rzeczy, jaka się poprzednikom nie udała - wylecieli z Układu i pzoostali przy życiu. Podczas misji wystąpiły jakieś zakłócenia, a i kontakt z jednostką był szczątkowy, więc nie za bardzo wiadomo co się tam wydarzyło. Ludzkość z niecierpliwością czeka na jakiekolwiek informacje, a dostarczyć ich mają Severe i Bragg, wydelegowani by godnie przywitać kosmicznych herosów podczas międzylądowania "Błękitnego Ptaka" w bezludnej bazie kosmicznej na tytułowym Japecie. Ale jak tu zadbać o właściwą oprawę wiekopomnego wydarzenia, jeśli baza nie jest aktualnie bezludna, bo na środku lądowiska rozkraczył się mało fotogeniczny, zrupieciały rudowiec z równie mało twarzową załogą nieokrzesanych kmiotów? Opowiadanie humorystyczne, lekkie i przyjemne w odbiorze, w wymowie bardziej obyczajowe niż fantastyczne, ale trafne i zapadające w pamięć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)