poniedziałek, 26 maja 2014

Złoty Wiek SF t.3 (cz.1)


Jeszcze mi drugi tom "Złotego Wieku SF" nie zdążył ostygnąć na półce, a już z ochotą wgryzam się w kolejną część tej antologii. A jak to wygląda na półmetku?

Na pierwszy ogień poszło opowiadanie H. B. Fyfe'a "Sałata i brylant" i muszę przyznać, że wybroniło się doskonale. Komiczna historia o zwyczajowej wymianie podarków podczas przypadkowego spotkania dwóch ekspedycji wysłanych przez różne rasy oraz związanych z tym pertraktacjach, sztuce dyplomacji i roli umiejętnego blefu. Wyjątkowo zgrabnie uszyta opowieść, którą czyta się na jednym wdechu.


Z ogromną werwą zabrałem się też za lekturę „Świata naszych pragnień” autorstwa bardzo cenionego przeze mnie Roberta Sheckley'a... by po chwili ze sporym zawodem uświadomić sobie, że jest to nic innego jak "Magazyn światów" wydany również przez Solaris w ramach tomu "Zwiadowca-minimum" (jako tytuł ekskluzywny dla subskrybentów serii). Nie potrafię wyjść ze zdziwienia nad praktyką wydawania tego samego opowiadania w odmiennym tłumaczeniu przez jednego wydawcę pod dwoma różnymi tytułami na przestrzeni kilku miesięcy. Ale pominę ten drobny zgrzyt i przejdę do meritum - opowiadanie Sheckley'a to prawdziwa petarda. Trudno coś więcej o nim napisać nie psując potencjalnemu czytelnikowi przyszłej lektury, dlatego zasygnalizuję tylko, krąży ono wokół pytania czy warto poświęcić wszystko co się posiada dla chwili pozornego szczęścia. Odpowiedź wcale nie jest oczywista.

Cyril M. Kornbluth i tym razem nie zawodzi. Jego „Sezon ogórkowy” to trzeźwe, satyryczne spojrzenie na potęgę i dyskusyjną wiarygodność mass-mediów, wątpliwą etykę ich przedstawicieli, nieustanną pogoń za poruszającymi nowinkami i wreszcie naszą, odbiorców, w tym rolę. Jak na fantastykę przystało, mamy tu zjawiska nadprzyrodzone, ale raczej w dekoracyjnej roli, bo wymowa utworu jest jak najbardziej uniwersalna. Przemyślane i sprawnie zrealizowane opowiadanie, które zapada w pamięć dzięki świeżemu ujęciu prawd doskonale znanych.

Murray Leinster swoją "Samotną planetę" zbudował na solidnym szkielecie pomysłów iście wizjonerskich, choć ich wykończenie trąci dziś nieco naiwnością i idealizmem spod znaku Ery Wodnika. Mimo, że opowiadanie opowiada o kontakcie z pozaziemską rozumną forma życia, to tak naprawdę staje się polem do refleksji na temat natury człowieka. Refleksji gorzkiej, ale prawdziwej. Ciekawy, inspirujący utwór, daleki od sztampy i oczywistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz