niedziela, 24 sierpnia 2014

Fantasy & Science Fiction nr 1 (1/2010)

Ech, w natłoku zadań z trudem wygospodarowywałem ostatnio czas na lekturę, a w rezultacie zabrakło go na spisywanie literackich wrażeń. Bez chwili zwłoki się poprawiam. Na początek przedostatnia lektura -  leciwy już pierwszy numer polskiej edycji kwartalnika " "Fantasy & Science Fiction", który zrobił na mnie całkiem przyjemne wrażenie.



Już na początek dostałem smakowity kawałek, bo Jeffrey Ford w "Nocnej whiskey" pokazuje dobitnie, że potencjał literatury fantastyczniej jest w zasadzie niewyczerpywalny i niezależnie od przyjętej konwencji można z zakamarków wyobraźni wyłuskać coś świeżego i poruszającego. W pozornie zwyczajnym prowincjonalnym miasteczku Gatchfield osadził specyficzną tradycję - raz do roku wyłonieni w drodze losowania szczęśliwcy mogą skosztować tytułowej Nocnej Whiskey, unikalnego i rzadkiego trunku, który błyskawicznie upaja, ale i pozwala kontaktować się ze zmarłymi bliskimi. Podczas lektury mozna poczuć gęsią skórkę - autor bardzo sprawnie dozuje nastrój niesamowitości i wiarygodnie porusza się w granicach wykreowanego małomiasteczkowego tabu. Znakomite opowiadanie.

"Zbiorowe sny Frynian" Ursuli K. Le Guin to bardziej wywód kulturoznawczy na temat wyimaginowanej nacji niż pełnoprawne opowiadanie, co bynajmniej nie znaczy, że lektura nie jest satysfakcjonująca. Tytułowi Frynianie, którzy dzielą sny z członkami swojej rodziny (czy wręcz całej społeczności), to bardzo płodny pomysł i z chęcią przeczytałbym coś bardziej sfabularyzowanego w tej konwencji. Autorka ma niewątpliwy talent kreowania światów i tutaj znajdziemy kolejny miarodajny jego dowód.

"Oczy Niebios" pióra Laurel Winter to niestety przykład sztampowej literatury o wiedźmach - mocno dziewczęcej, sentymentalnej i feminizującej, mimo fantastycznego rekwizytorium dryfującej w mniej lub bardziej świadomy sposób w kierunku romansu. Kliszę zniewalającej urodą wiedźmy, otoczonej bojaźnią otoczenia, igrającej z tabu, rozwiązłej obyczajowo i wewnętrznie skłóconej uważam za zgraną do nieprzytomności. Zatem i przez rzeczone opowiadanie brnąłem z oporem, choć warsztatowej sprawności autorce nie można odmówić. W typowym świecie czarownic mężczyźni to istoty proste, jednowymiarowe, w niewielkim stopniu użyteczne - najwidoczniej podobna rola trutnia przypadła także i mi jako czytelnikowi "Oczu Niebios", bo głębi w nich nie jestem w stanie dostrzec.

Z opowiadaniem Chiny Mieville'a "Jack" miałem już przyjemnośc zetknąć się w zbiorze "W poszukiwaniu Jake'a i inne opowiadania", choć w nieco innym tłumaczeniu. Opowieść o Jacku Pół-Modliszu (tutaj mamy zauważalne odejście od kanonicznego tłumaczenia "Jack Pół Pacierza") jest utrzymana w konwencji zbójeckiej gawędy zaadoptowanej do realiów niepodrabialnego, autorskiego świata Bas-Lag. W rezultacie dostajemy solidny i osobliwie poruszający utwór, w dodatku bardzo zgrabnie przedstawiony z nietypowej perspektywy. Wykreowany przez Mieville'a świat to literacki samograj, a autor potrafi zręcznie i absorbująco ubierać go w fabuły. Z czystym sumieniem polecam.

"Finisterra" Davida Molesa w pierwszej chwili zachwyca oryginalnym uniwersum. "Niebo" to gazowa planeta, w orbicie której całe życie osiedliło się na grzbietach  zaratanów, monumentalnych stworzeń dryfujących w atmosferze. Autor nie pozwala się czytelnikowi nudzić, umiejętnie zarzucając go punktowymi informacjami - a to o obcych rasach, a to o społeczności ziemskiej w przyszłości, a to faunie i florze poszczególnych zaratanów, tu mimochodem wtrąci jakiś futurystyczny gadżet, tam wprowadzi intrygującą charakterologicznie postać... Niestety, po początkowym przesycie w miarę postępów w lekturze utwór zaczyna wyraźnie ubożeć, głównie za sprawą kulejącej fabuły. Opowiadanie kończy się znienacka i nijako, autorowi wyraźnie zabrakło pomysłu na rozwinięcie naszkicowanych wątków. Mimo rozczarowującego zakończenia "Finisterra" to utwór ze sporym potencjałem, z pewnością wart uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz