Druga partia przeczytanych przeze mnie opowiadań (ocenę pierwszej partii znajdziecie tutaj) wypada zauważalnie słabiej - wprawdzie wszystkie teksty napisane są na bardzo przyzwoitym poziomie, ale brakuje tu perełek.
Przywoływana w kolejnym utworze tytułowa "Saszka" to uparta dziewuszka z kosmicznymi ambicjami. Jej pojawienie się w paternalistycznym i cokolwiek skostniałym świecie konstruktorów pojazdów międzygwiezdnych staje się przysłowiowym kijem wetkniętym w mrowisko i prowadzi koniec końców do małej katastrofy. Sympatyczne, choć nie porywające opowiadanie z ciekawym pomysłem na "biologicznie" reprodukowane maszyny w tle.