
Tytułowy "Bezgłośny pistolet" to pozycja z gatunku lekkostrawnej
fantastyki eksploracyjnej z właściwym Sheckley’owi przymrużeniem oka, znane mi
już z trzeciego tomu "Rakietowych
Szlaków". Na przykładzie niefortunnej przygody niejakiego Dixona autor
udowadnia, że nie tylko śmiercionośna siła jest atutem broni, bo czasem
ważniejszy jest efekt psychologiczny jaki wywołuje. Opowiadanie utrzymane w
typowym dla autora stylu i w lekturze (nawet ponownej) całkiem przyjemne, choć
chyba nie na tyle, by użyczać jego tytułu całemu zbiorowi.